#1
-Sakura, Sakura obudź się wreszcie.
Jakby przez sen słyszałam głos mojej przybranej siostry. Uchyliłam powieki i zobaczyłam jej zdenerwowaną twarz.
-Przez ciebie spóźnimy się do szkoły.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie była godzina 7:30 za pół godziny zaczynamy lekcje.
Powoli wstałam z łóżka i chwytając pierwsze lepsze ciuchy udałam się pod prysznic. Po 10 minutach byłam wykąpana i gotowa do wyjścia.
Zeszłam na dół, przechodząc przez kuchnie chwyciłam jabłko i razem z Hinatą opuściłyśmy dom.
Przez całą drogę do szkoły panowała między nami zupełna cisza. Mimo iż mamy ze sobą stały kontakt, to jednak od jakiegoś czasu zaczęło brakować nam tematów do rozmowy.
Ona przeżywała typowe nastoletnie problemy, a ja ciągle lamentowałam nad swoim okrutnym losem. Niewiem, może jestem samolubna i niewdzięczna? Ale nawet gdybym chciała, to nie potrafię przeżywać razem z nią tego co ona przechodzi.
Zmieniłam się.
Doszłyśmy do liceum w którym się uczyłyśmy. Co prawda uczęszczamy do niego dopiero pierwszy rok, ale moja siostra znała tam praktycznie wszystkich. Ma bardzo przyjazną naturę i nie da się jej nie lubić. Kiedyś też taka byłam, jednak teraz odsuwam się na bok, nie potrzebuję przyjaciół, jest mi dobrze tak jak jest.
Ale czy na pewno?
Zaraz po tym jak Hinata została opleciona wianuszkiem znajomych, ja odsunęłam się w bok i poszłam prosto pod klasę w której miała się odbyć pierwsza lekcja historii. Miałam szczęście, stanęłam przed drzwiami równo z dzwonkiem, a już po kilku minutach zjawił się nauczyciel który wpuścił nas do środka.
Chodziłam z Hinatą do jednej klasy, jednak mimo że byłyśmy od nie dawna siostrami a wcześniej przyjaciółkami, nie zajmowałyśmy jednej ławki. To ja po śmierci rodziców postanowiłam siedzieć sama, zawsze sama i to na końcu klasy, tak by nie rzucać się w oczy. Miałam wtedy dość tych współczujących, pełnych litości spojrzeń uczni, nawet Hinaty.
Tak więc i teraz zajęłam swoje samotne miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Gdy już wszyscy byli przygotowani do rozpoczęcia lekcji, a nauczyciel sprawdzał obecność, przerwało nam pukanie. Nawet ja, która na co dzień nie zwraca na nic uwagi spojrzałam na drzwi przez które weszła dyrektorka z jakimś chłopakiem. Pierwsze co dało się usłyszeć to westchnienia dziewczyn na widok bruneta. Cóż, sama musiałam przyznać że był bardzo przystojny, a zwłaszcza zaciekawiły mnie jego czarne jak noc oczy. Były takie....puste? Tak, puste i zimne. Przez chwilę oboje wpatrywaliśmy się w siebie, ale przerwałam ten niemy kontakt i powróciłam do badania wzrokiem widoku za oknem. Słyszałam jednak wszystko co dyrektorka mówiła.
-Witam. Przepraszam że przeszkadzam, ale od dziś do waszej klasy dołączy nowy uczeń, Sasuke Uchicha, proszę wszystkich abyście go ciepło przywitali.
-No cóż Sasuke. Nazywam się Hatake Kakashi i będę twoim wychowawcą, miło nam ciebie poznać. Proszę zajmij teraz miejsce obok Sakury.
Co??? Chwila, nie może być, przecież ja zawsze siedzę sama. Spojrzałam na nauczyciela wzrokiem ciskającym piorunami, ale ten tylko uśmiechnął się dając do zrozumienia ''koniec Haruno twojej samotności, pora wrócić do żywych''. Nic niestety nie mogłam na to poradzić więc przyjęłam wcześniejszą pozycję '' podziwianie przyrody i boiska szkolnego''.
Nowy natomiast stał i rozglądał się po sali czekając na sprecyzowanie imienia Sakura przez nauczyciela.
-Ta dziewczyna w różowych włosach na końcu sali.
Po chwili brunet zajął przydzielone mu miejsce, a moja samotnia stała się bardziej tłoczna, gdyż po wyjściu dyrektorki dziewczyny zaczęły zmieniać miejsca wcześniej przez siebie zajmowane tylko po to by być bliżej pana przystojnego.
Wychowawca nawet nie zareagował, interesowała go jedynie ta zboczona książka którą czytał na każdej lekcji. Oczywiście dawał nam zadania do rozwiązania lub czytania ale jakoś dziwnym trafem nie zdążał ich sprawdzać przed dzwonkiem na przerwę. Z jednej strony był przynajmniej luz, ale z drugiej zbyt wiele to się przy nim nie da nauczyć.
Kiedy piękno natury zaczęło mnie nudzić, chwyciłam w dłoń długopis i bazgrałam w zeszycie to co przychodziło mi na myśl, do czasu aż poczułam jak coś odbija się od mojej głowy. Spojrzałam na zawiniętą w kwadracik karteczkę która leżała przede mną i rozejrzałam się po sali. Blondynka o imieniu Ino Yamanaka pokazywała mi palcem abym podała ją swojemu sąsiadowi, no cóż chyba jakoś to przeżyje.
-Do ciebie.
Powiedziałam i przesunęłam zawiniątko bliżej niego, ale on chwycił je w dłoń i jednym celnym rzutem trafił do kosza na śmieci. Wow, cela to miał dobrego, ale przecież nawet nie zajrzał do środka.
Hmmm, nie moja sprawa, spojrzałam na zawiedzioną minę Ino i wzruszyłam ramionami mówiąc przy tym '' Przykro mi ale chyba go nie interesujesz''
Powróciłam do tworzenia swojego dzieła zygzaczków, paseczków i kółeczek, aż do końca lekcji. Swoją drogą, troszkę mnie ciekawiło dlaczego chłopak tak się zachował, zupełnie jakby miał wszystko gdzieś. Jednak nie zawracałam sobie głowy, nie moja sprawa ja też bym nie chciała żeby ktoś mieszał się w moje. Po dzwonku spakowałam książki do plecaka i ruszyłam na kolejną lekcję, tym razem japoński. Tak jak na poprzedniej usiadłam w ostatniej ławce ciesząc się ze swojej ukochanej ciszy. Wyciągnęłam książki i zeszyt czekając aż pani Kurenai zacznie lekcje. Ale przeżyłam szok. Brunet jak gdyby nigdy nic zajął miejsce w ławce obok mnie, przez co trochę się speszyłam no i nie podobało mi się to że ktoś zakłóca moją przestrzeń. Postanowiłam interweniować.
-Nie musisz ze mną siadać na każdej lekcji.
Spojrzał na mnie przez co po plecach przeszły mnie nie przyjemne, zimne ciarki po czy odpowiedział .
-Pasuje mi tu, z resztą tylko tu jest spokojnie.
Na tym zakończyliśmy naszą rozmowę. Ja dlatego że mnie przerażał, a on pewno dlatego że tak mu pasowało.
To samo było z pozostałymi lekcjami. Na każdej zajmował miejsce obok mnie, siedzieliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie więc prawdę powiedziawszy choć zakłócił moją ''oazę spokoju'' to jednak mi nie przeszkadzał, gdzyż cisza nie została przez niego w żaden sposób zmącona.
Po zajęciach zaczekałam na moją siostrę przed szkołą, zawsze razem wracałyśmy do domu. Dziś jednak Hinata postanowiła udać się z przyjaciółkami na zakupy. Próbowała wyciągnąć mnie ze sobą, ale stanowczo odmówiłam, nie miałam ochoty szwędać się po mieście, chciałam wrócić do domu i zamknąć się w swoim pokoju. Spacerkiem szłam w wyznaczony przez siebie cel nucąc pod nosem jakąś nawet sobie nie znaną melodię, słyszałam za sobą rytmiczne kroki więc zwolniłam chcąc by osobnik mnie wyprzedził, jednak tak się nie stało, ten ktoś również wyraźnie zwolnił, więc przyspieszyłam, ale ten ktoś uczynił to samo. Zaczynałam się bać więc aby pozbyć się nie przyjemnego uczucia, gwałtownie odwróciłam się do tyłu przez co zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową. Spojrzałam w górę masując sobie nos i natrafiłam na czarne tęczówki.
Co on wyprawia? to była pierwsza moja myśl.
-Śledzisz mnie?
-Dlaczego tak sądzisz?
-Może dlatego że od szkoły za mną idziesz,? Gdy zwalniałam ty zwalniałeś, a gdy przyspieszyłam ty również.
-A nie przyszło ci do głowy że idę w tym kierunku bo tam mieszkam?
-Więc dlaczego gdy zwolniłam, to też zwolniłeś?
-Wydawało ci się.
-Nie, wyraźnie słyszałam.
-Więc się przesłyszałaś.
-Twierdzisz że coś mam nie tak ze słuchem?
-Twierdzę że zaczynasz mnie wkurzać. Skoro myślałaś że ktoś cię śledzi, w tym wypadku ja, to dlaczego po prostu się nie zatrzymałaś?
-Przecież się zatrzymałam i wpadłam na ciebie.
-Nie. Ty się jedynie odwróciłaś jakbyś zmieniała kierunek trasy.
-To praktycznie to samo.
-To dwie różne rzeczy.
-Ok, ok. Niech ci będzie. To w końcu dlaczego idziesz w tym kierunku.
-Bo tam mieszkam.
-Nieważne. Chyba zrobię sobie dłuższy spacer, w przeciwnym kierunku, tak dla pewności.
-Nie musisz.
Powędrowałam wzrokiem tam gdzie on. W naszą stronę zbliżał się czarny jeep, podjechał i zatrzymał się przy krawężniku. Przyciemniana szyba zjechała w dół a ja dostrzegłam twarz kierowcy. Był bardzo podobny do Sasuke, widać było że jest starszy od niego i miał dłuższe włosy związane w kucyk, poza tym ten sam czarny kolor oczu i zimny wyraz twarzy.
-Podwieźć cię Sasuke?
Odezwał się do chłopaka po czym przeniósł wzrok na mnie, dokładnie zlustrował moją biedną, zestresowaną osobę po czym dodał.
-Może twoją koleżankę również?
O nie, w życiu nie wsiadła bym choć z jednym z nich do samochodu, a co dopiero mówić o dwuch, szybko więc zaprzeczyłam.
-Nie, ja dziękuję. Śpieszę się.
-Skoro się śpieszysz to samochodem chyba będzie szybciej?
Brawo Sakura, bystrzacha z ciebie.
-Nie na prawdę, zaraz mam tu skrót, 5 minut i będę w domu.
Teraz inicjatywę przejął mój ''Ławkowy sąsiad''.
-Tutaj nie ma żadnego skrótu.
-Co?
Cholera, jakim cudem on to wie, przecież jest tu nowy?
-Powiedziałem że tu nie ma skrótu.
-Jest, tam za zakrętem. Sorki, ale na prawdę się śpieszę.
Nie czekając na ich reakcję, szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, byle jak najdalej od tej dwujki. Szczerze powiedziawszy to jeszcze nigdy tak szybko nie doszłam do domu. Wbiegłam na górę i jak co dzień zamknęłam się w pokoju.
Dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych, jak dla mnie to zbyt dużo wrażeń. Chociaż ten wzrok wychowawcy, dający do zrozumienia że już zbyt długo tkwie w samotności, dał mi do myślenia. Kakhashi był moim nauczycielem także w gimnazjum, więc wie że ponad dwa lata izoluje się od wszystkich i wszystkiego, najwyraźniej uznał że trzeba mi pomóc w ponownym zaaklimatyzowaniu się z uczniami którzy byli moimi przyjaciółmi.
Usiadłam na łóżku i znowu poczułam jak ogarnia mną smutek, jeżeli nic z tym nie zrobię to wiedziałam że będzie coraz gorzej. Trudno mi jednak wrócić do normalności, zapomnieć i żyć dalej, wydaje mi się to nie możliwe.
Podeszłam do okna i spojrzałam na ścieżkę prowadzącą do lasku. Dom moich nowych rodziców znajdował się w cichej i spokojnej okolicy, a na przeciwko był las do którego przed wypadkiem prawie codziennie chodziłyśmy razem z Hinatą i znajomymi. W jego głębi znajduje się małe jeziorko po którym w zimie jeździłyśmy na łyżwach, a latem w upalne dni kąpałyśmy się.
Tu przyprowadzili mnie rodzice gdy byłam dzieckiem. Zabrali córeczkę na krótki na spacer a dla mnie od tamtej pory stało się to ulubionym miejscem, takim azylem w którym można odpocząć.
Dopiero teraz przy tym wspomnieniu uświadomiłam sobie, od jak dawna tam nie zaglądam i nie wiem czy to moja chęć, czy jakaś wyższa siła sprawiła, że naszła mnie nie odparta pokusa odwiedzenia tego zakątka. Nie sprzeciwiałam się swoim odczuciom. Wyszłam z pokoju, potem z domu i wkroczyłam na ścieżkę która była przeze mnie zapomniana, choć miałam ją w zasięgu wzroku.
Idąc zwracałam uwagę na każdy szczegół jaki uległ zmianie pod moją nieobecność. Każe nowe drzewko lub brak starego, inne kwiaty bądź te same co widziałam kiedyś. Wszystko chłonęłam swoim wzrokiem, przypominając sobie jak inną osobą wtedy byłam, jak często się śmiałam, na jakie tematy rozmawiałam, to wszystko zaczęło do mnie wracać. W tej chwili ten zwyczajny lasek stał się dla mnie magicznym miejscem które niestety porzuciłam.
Po jakichś 20 minutach dotarłam nad jeziorko i usiadłam na jego brzegu. Wpatrywałam się w czysto kryształową wodę a natłok wspomnień sprawił że aż zakręciło mi się w głowie.
Dlaczego nie potrafię wrócić do życia?
Dlaczego przeszłość tak bardzo boli?
Dlaczego oni musieli mnie opuścić?
Ciągłe pytania i łzy. Łzy które teraz strumieniem zaczęły spływać po moim policzku by zakończyć swoją drogę łącząc się z krystaliczną cieczą. Ból dosłownie wyrywał mi serce, tak jakby chciał się wydostać z mojego wnętrza ale nie znał drogi na wolność.
Może jednak popełniłam błąd przychodząc tu?
Może jeszcze jest za wcześnie?
Ale jak nie dziś to kiedy?
Czy jutro, za tydzień, miesiąc bądź rok zareagowałabym inaczej?
czy to by mniej wtedy bolało?
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, spojrzałam za siebie i ujrzałam granatowowłosą siostrę. Usiadła obok mnie i wpatrywała się przed siebie.
-Skąd wiedziałaś że tu jestem?
-Widziałam przez okno jak wychodzisz z domu. Od ponad dwóch lat nigdzie nie wychodziłaś po szkole, więc gdy usłyszałam jak opuszczasz pokój a potem usłyszałam trzask frontowych drzwi, zdziwiłam się. Zobaczyłam jak idziesz na leśną ścieżkę, więc poszłam za tobą.
-Sama nie wiem jaki czort mnie tu przyprowadził. Ale czułam że powinnam tu być, chociaż w tej chwili już sama nie wiem co myśleć.
-Tęsknie za tobą Sakura. Brakuje mi ciebie.
Spojrzałam na Hinatę i jej smutne oczy. Doskonale wiedziałam co czuje, ja czułam to samo.
-Wiem Hinatka. Możesz mi nie wierzyć, ale ja też tęsknie za dawną sobą, jednak to nie takie proste. Całe moje życie się pokomplikowało i nie wiem jak sprawić by to dawne wróciło. To tak jakbym z dnia na dzień stała się inną osobą, wszystko zaczęło mnie przytłaczać, nawet nie wiesz jak bardzo żałuję tego jaka stałam się dla ciebie i tego że nie potrafię się zmienić.
-Saki. Wiem że śmierć twoich rodziców to największa tragedia jaka ci się przytrafiła, ale wystarczy. Myślisz że oni by chcieli abyś tak cierpiała?
-Wiem że nie. Jednak nie potrafię tak puścić tego w nie pamięć. Staram się, ale prawdę mówiąc nie wiem czy chcę zapomnieć.
-Więc nie zapominaj. Pamiętaj wszystko, ale postaraj się pamiętać te dobre chwile, to jak żyli, jak się śmiali. Sakura, wierzę że potrafisz, tylko musisz się postarać i tego chcieć
Przez chwilę zapanowała cisza, wiedziałam że ona ma rację, tylko trudno było mi to przyznać. Czułam jednak że to ta chwila, że ten moment jest czasem idealnym na powrót, na to by znów zacząć żyć całą pełnią. Musiałam przezwyciężyć ten ból który dosłownie trawił mnie od środka, pora przestać się nad sobą użalać i zadbać o tych którzy zadbali o mnie gdy najbardziej tego potrzebowałam.
-Wiesz że pierwszy raz o nich rozmawiamy?
-Tak. Zawsze bałam się poruszyć ten temat, wiedziałam jak bardzo jest dla ciebie bolesny i nie chciałam bardziej cię ranić.
-Masz rację Hinata. Przez tak długi czas ty i twoi rodzice byliście przy mnie, wspieraliście mnie, a ja tego nie doceniałam. Pora to zmienić, nie chcę całkowicie stracić twojej przyjaźni.
-Saki, nigdy jej nie straciłaś i nigdy nie stracisz, po prostu odsunęłaś mnie od siebie, a ja głupia zamiast walczyć poddałam się.
-Jak miałaś walczyć skoro nie dopuszczałam nikogo do siebie?. Przepraszam siostra.
Rozbeczałam się jak dziecko. Potrzebowałam tego, zbyt długo dusiłam w sobie wszystkie negatywne uczucia, w końcu musiałam je z siebie wyrzucić.
Po jakiejś dobrej godzinie mój płacz ustał, razem z Hiną wolnymi krokami wracałyśmy do najweselszych wspomnień jakie były związane z tym miejscem.
-Saki, pamiętasz jak zimą skąpałaś się w tym jeziorku?
-Nawet mi nie przypominaj, o mało się nie utopiłam jak lud pode mną pękł, w dodatku miałam łyżwy na nogach. To było okropne, oprócz hipotermii spędziłam dwa tygodnie w szpitalu bo złapałam zapalenie płuc.
-To było straszne. Nawet nie wiesz jak wtedy wszyscy się o ciebie martwiliśmy, zwłaszcza że nie chcieli nas wpuścić na oddział.
-Mnie też was wtedy brakowało.
Wspominając zgubiłyśmy gdzieś poczucie czasu, przypomniało nam się dopiero gdy zaczęło się ściemniać.
-Lepiej wracajmy bo zaraz noc nas zastanie.
-Fakt.
Wstałyśmy i powoli zmierzałyśmy na główną ścieżkę, jednak w głębi lasu usłyszałyśmy jak coś strzeliło. Jak na rozkaz obie spojrzałyśmy w tamtą stronę i nie wiadomo dlaczego poczułam się obserwowana. Niezbyt przyjemne uczucie, zwłaszcza że powoli zapadał zmrok. Spojrzałam na Hinatę i złapałam ją za rękę, ona również miała w oczach strach.
-No to co, dawno nie trenowałam sprintu, spróbujemy?
Kiwnęła jedynie na tak, była wystraszona z resztą ja tak samo. Nie czekając na więcej niespodzianek wpędziłyśmy nasze ciała w szybki bieg, niestety nawet w tym tempie uczucie śledzenia nie zniknęło za to bardziej się zmogło. Zachowując spokój po około 10 minutach dobiegłyśmy do domu, na ganku przystanęłyśmy by złapać oddech po czym Hinata weszła do środka pierwsza a ja za nią. Zamykając drzwi spojrzałam w stronę lasu i mogłabym przysiąc że widziałam parę czerwonych oczu która po kilku sekundach zniknęła z pola mojego widzenia. Nie wiem czy ktoś lub coś na prawdę tam było, może to mi się przewidziało. Natomiast byłam pewna że ktoś nas obserwował.
Witam.
Mam nadzieję że pierwszy rozdziałek się podobał. Następny pojawi się za tydzień.
Zapraszam chętnych do czytania i komentowania.
Pozdrawiam.
Jest wykurwisty w kosmos :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, masz talent. Czyta się zupełnie jak książkę, dawno nie czytałam tak dobrze napisanego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńGdybyś miała ochotę to zapraszam do mnie : http://causeiloveuopowiadania.blogspot.com/