poniedziałek, 18 lutego 2013


#3

Od pamiętnej rozmowy z Sasuke i jego ostrzeżenia względem swojego brata minęły dwa tygodnie. Przez ten czas nie spotkałam Itachiego a stosunki moje i sąsiada z ławki powróciły do takich jakie były pierwszego dnia. Zero rozmowy, zwyczajna cisza.

Hinata wyzdrowiała i właśnie gdzieś w tej chwili bawiła się z przyjaciółmi. Oczywiście prosiła mnie abym z nią poszła, ale nie chciałam, jakoś nie miałam ochoty. Moje myśli skupione były na dwóch braciach. Oboje byli dziwni, podobni do siebie a jednak tak różni, nie potrafiłam nic z tego zrozumieć.
Szłam właśnie ścieżką nad jeziorko, jakoś czułam że mi tego potrzeba. Zbliżając się zauważyłam postać mężczyzny wrzucającego kamyki do wody w taki sposób jakby wypowiadał życzenie, a źródełko miało by je spełnić.
Czarne włosy spięte w kucyk. Wiedziałam kto to i zatrzymałam się. Rozważałam za i przeciw, czy podejść czy nie. Ostatecznie wygrała moja ciekawość i wolnym krokiem podeszłam do osoby przed którą ostrzegał mnie jego brat. przykucnęłam obok niego, ale nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
-Itachi?
-Unikasz mnie.
Powiedział to zimnym głosem bez ogródek, po czym spojrzeniem pełnym gniewu wdarł się w moje zielone tęczówki.
-To nie tak.
-Nie?!
Wykrzyczał te 3 litery, przez co podskoczyłam i się cofnęłam.  Wstał i podszedł do mnie.
-Przepraszam Sakura.
Dłonią dotknął mojego policzka.
-To przez to jak się wtedy zachowałem prawda? tego dnia gdy podwiozłem cię do szkoły?
-Nie. 
-Przestań, widziałem jak szybko wysiadłaś z samochodu i uciekłaś.
-Itachi, to na prawdę nie to. Ja cię po prostu nie znam. Z resztą tamtego dnia to ja popełniłam błąd.
Przypomniałam sobie jak go dotykałam zafascynowana jego  ''ozdobą'' na plecach.
-Ty?
Uśmiechnął się do mnie, a ja znowu stwierdziłam że dzięki temu wygląda niesamowicie .Jakoś w tym momencie ostrzeżenia Sasuke prysły jak bańka mydlana, najzwyczajniej zapomniałam o nich.
-Posłuchaj. Wtedy gdy...dotykałaś mnie, zareagowałem jak typowy facet. Twój dotyk był tak delikatny że w pewnym momencie myślałem że zwariuje. Czułem podniecenie, dlatego gdy wiozłem cię dalej starałem się milczeć. Nie chciałem zrobić czegoś głupiego.
-Głupiego?
-Oh Sakura. W tamtym momencie, gdybyś miała 18 lat, nie zawahał bym się. Złapał bym twoje dłonie, przyciągnął bym cię do siebie, pocałował a następnie kochałbym się z tobą nie zważając na to że znajdujemy się w samochodzie.
Czułam jak z każdym jego kolejnym słowem moja twarz zaczyna płonąć, nigdy nie słyszałam takiego wyznania od chłopaka, zwłaszcza gdy stoję z nim twarzą w twarz. Znów jak tchórz spuściłam głowę w dół, nie chciałam żeby mnie taką widział, niestety najwyraźniej przed nim niczego nie da się ukryć.
Złapał mój podbródek i uniósł do góry tak bym spojrzała mu w oczy. Uśmiechnął się po raz kolejny.
-Nie chowaj się, lubię widzieć rumieńce na twojej twarzy, dzięki nim wyglądasz bardziej kobieco.
Czyżby to była aluzja co do mojego wieku?
-Itachi?
-Tak?
-To ile ty masz lat?
Znowu uśmiech, tym razem jakiś taki inny, nieprzewidywalny.
-21
-5 lat
-Słucham?
-5 lat jesteś starszy ode mnie.
Mówiąc to usiadłam blisko wody, po chwili długowłosy brunet do mnie dołączył.
-Zgadza się.
-Powiesz mi jak to jest?
O matko, nie wiem co mnie podkusiło do zadania tego pytania, ale czułam się przy nim tak wyjątkowo nieograniczona że nie mogłam się powstrzymać.
-Jak to jest? sprecyzuj Sakura.
-Nie...nieważne.
Poczułam się głupio, co mam mu powiedzieć? 
Że nigdy nie miałam chłopaka i nie doznałam żadnej cząstki miłości prócz platonicznej?
Rany, wyśmieje mnie.
-Ważne. Powiedz o co chciałaś zapytać?
A tam, raz się żyje.
-Jak to jest czuć pocałunek, jak to jest kochać się?
Przez chwilę jakby nie dowierzając głęboko spoglądał w moje oczy, po czym zadał pytanie którego najmniej się spodziewałam.
-Sakura. Jesteś dziewicą?
Zaczerwieniona, nie mająca nic do stracenia kiwnęłam głową na tak.
-Całowałaś się kiedykolwiek z chłopakiem?
Jeszce bardziej zawstydzona kiwnęłam na nie.
-Teraz rozumiem dlaczego pytasz.
Wstał i podał mi swoją dłoń, nie wiedziałam co zamierza, ale skorzystałam z niej. Przyciągnął mnie bliżej siebie, był wyższy o ponad głowę, dlatego kciukiem uniósł mój podbrudek tak, bym na niego patrzała.
-Wydaje mi się że nic złego się nie stanie jeśli zademonstruje ci osobiście czym jest namiętny pocałunek. Oczywiście za twoją zgodą.
Chwila wahania, dezorientacji i nagłe uczucie że chcę tego doświadczyć. Kiwnęłam na tak, ale on uśmiechnął się i zbliżając swoją twarz do mojej powiedział:
-muszę to usłyszeć księżniczko.
-...Tak. 
-Zamknij oczy.
Pochylił się nade mną, czułam jego gorący oddech na swoich ustach, jednak po chwili zniknął i pojawił się na szyi, całe moje ciało zawrzało, bawił się, a ja czekałam. Złapałam rękoma jego ramiona ( cholera coś mi te rymy zbyt często wychodzą dp.aut.) czekając.
-Spokojnie, cierpliwości.
Jakiej cierpliwości, przecież to miał być tylko pocałunek...myśląc o tym wywołałam wilka z lasu. w tej chwili czułam gorące usta Itachiego na swoich, z początku delikatnie by po chwili przebić się językiem w głąb moich ust. Gałdził nim moje podniebienie, zmuszając mój niezdarny mięsień do wspólnej zabawy. To było chyba najwspanialsze uczucie jakiego doznałam w życiu. Chciałam więcej i więcej i zapomniałam że to tylko demonstracja. Przysunęłam swoje ciało bliżej jego, stykając swoje piersi z jego torsem, moje udo wsunęło się samoistnie między jego nogi i delikatnie podnosząc kolano ocierałam nim jego męskość. Z każdą chwilą czułam jak pęcznieje. Itachi najwyraźniej również zapomniał że to tylko demonstracja, gdyż poczułam jak jego dłoń ściska mój pośladek. Złapałam za dolne krawędzie jego koszulki, ale o dziwo powstrzymał mnie przed jej ściągnięciem. Oderwał się ode mnie szybciej niż Huragan Katerina niszczący miasta i kraje, a odchodząc coraz dalej przeczesywał dłonią swoje włosy. Po chwili zaszczycił mnie spojrzeniem tak zimnym że aż cofnęłam się kilka kroków w tył.
-Przepraszam Itachi.
Powiedziałam to jeszcze ciężko oddychając.
-Poprosiłam cię o coś i dałam ciała i to chyba dosłownie.
Łzy napłynęły mi do oczu, chciało mi się płakać, Chciałam uciekać ale złapał mnie od tyłu i mocno uścisnął.
-To nie  twoja wina. Ja jestem jedynym winnym.
Staliśmy w tej pozycji jakieś pół godziny. Było mi przyjemnie, ale on nagle obrócił mnie do siebie i spojrzał w oczy, po czym powiedział coś, czego nie zapomnę nigdy.




Wiem, w takiej chwili skończyć:) Wredna jestem.

Mam nadzieję że rozdziałek wam się spodoba, nie długo pojawi się kolejny.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. Kiedy dalsze noty ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalszy rozdziałek pojawi się w ciągu tygodnia:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. no ja też czekam na kolejny, bo było ekscytująco!

    OdpowiedzUsuń